Nowy dzień, patrzę na ogłoszenia o pracę, po kupieniu najnowszego wydania lokalnej gazetki z Białegostoku. 
Co tak naprawdę mnie interesuje? ofert niby wiele, lecz akurat nie dla mnie; daleko od Białegostoku lub nie ta branża. Tak naprawdę to ja wszystkiego nie umiem… czego tu nie wymagają? Ale oki, firma zgłasza potrzebę na montaż okien, to coś dla mnie, tylko muszę podpicować swe umiejętności, w poprzedniej firmie byłem jedynie pomocnikiem, ot, przynieś okno, postaw w świetle wykutego otworu i potrzymaj. Niby monter Białystok zaznaczał miejsca wiercenia otworów, okno kazał zdjąć, zapalił papierosa i dał wiertarkę udarową – wierć- ochrypłym głosem oznajmił- ale dokładnie, żebyś nie musiał poprawiać…. baranie. Obserwowałem czujnie wykonywane przez niego operacje, montaż okna w świetle otworu wydawał się mnie po trzech tygodniach niezbyt trudny, choć gdy rozmawiałem z niektórymi kolegami o pozycji podobnej do mojej, widziałem, że ich robota nie bardzo interesuje, chcą odbębnić te dziesięć godzin, wypić piwo i zakopać się we własnych marzeniach o milionach złotych spadających z nieba. Do firmy monterskiej trzeba było wysłać CV, miałem „gotowca”, nieco go zmodernizowałem, i… posłałem.